Uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego do kontrolowania pojazdów mają wynikać wprost z ustawy. By skutecznie można było walczyć z przeładowanymi autami, trzeba jeszcze zwiększyć kary.
Projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym (tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 1414 ze zm.) jest już po uzgodnieniach wewnątrzresortowych. Znalazły się w nim zapisy jednoznacznie przesądzające, że Inspekcja Transportu Drogowego będzie miała prawo do kontrolowania nie tylko samochodów ciężarowych, ale także pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej poniżej 3,5 tony. Będzie to możliwe tylko w trzech przypadkach. ITD zyska uprawnienia do kontroli samochodów przewożących zwierzęta, materiały niebezpieczne oraz przeciążone pojazdy dostawcze – mówi Alvin Gajadhur, p.o. główny inspektor transportu drogowego.
Konieczne zaostrzenie kar
Szczególnie istotny jest problem przeciążonych busów. To prawdziwa plaga, z którą inspektorzy usiłują sobie poradzić od kilku lat. Przeładowane „dostawczaki” stanowią duże zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Niemal codziennie inspektorzy ITD podczas kontroli drogowych zatrzymują pojazdy, które zamiast maksymalnie 3,5 tony ważą nawet 10 ton. Tymczasem przeładowany pojazd, np. podczas omijania przeszkody czy gwałtownego hamowania, stwarza ogromne zagrożenie dla innych użytkowników drogi – tłumaczy Gajadhur. Na razie to jednak walka z wiatrakami, głównie przez ułomne prawo. Po pierwsze, kara, jaką można nałożyć na kierowcę przeciążonego pojazdu, to maksymalnie pięciusetzłotowy mandat. Co prawda w postępowaniu sądowym grzywna ta może być dziesięć razy większa, ale uprawnienia ITD jako oskarżyciela publicznego w tych sprawach są kwestionowane. Skierowanie sprawy do sądu, licząc na to, że sędzia zasądzi wyższą karę, obarczone jest więc ryzykiem umorzenia postępowania ze względu na brak skargi uprawnionego oskarżyciela.
Po drugie, zgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym (tj. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.) ITD może kontrolować pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony tylko w ściśle określonych przypadkach. Jeśli jest podejrzenie, że kierowca jest nietrzeźwy lub pod wpływem narkotyków, stwarza zagrożenie dla ruchu lub rażąco naruszył przepisy drogowe. Jeśli inspektorzy otrzymują sygnał z wagi preselekcyjnej, że jakiś samochód dostawczy jest znacząco przeciążony, lub widzą znacznie obniżone zawieszenie, to jest to powód do zatrzymania auta. Wówczas pojazd jest ważony i, jeśli jest on przeciążony, kierowca zostaje ukarany mandatem karnym. Natomiast ustawa nie pozwala na zatrzymanie takich pojazdów w ramach rutynowych kontroli – mówi Tomasz Fabiański z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Krakowie. Kierowcy dobrze wiedzą, że ryzyko zapłacenia mandatu jest niewielkie, zwłaszcza biorąc pod uwagę liczebność inspekcji – kontrolą zajmuje się ok. 500 inspektorów, którzy ze względu na to, że nie należą do służb mundurowych, nie wykonują kontroli w niedziele, święta czy nocami. Projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym nie tylko daje jasne uprawnienia inspekcji do kontroli przeciążonych busów, ale też przekształca formację w służbę mundurową, dzięki czemu będzie można przeprowadzać kontrole również w nocy i w weekendy.
Nieuczciwa konkurencja
Jednak zmiany w ustawie o transporcie drogowym (GITD chce, by zaczęły obowiązywać już od stycznia 2017 r.) będą niewystarczające, jeśli nie zwiększy się kar za przejazdy przeładowanymi dostawczakami. W tym celu być może trzeba będzie zmienić także kodeks drogowy. Chcemy, żeby te sankcje były wyższe, bo to jest nieuczciwa konkurencja dla firm transportowych – postuluje szef ITD. Czasem przedsiębiorca woli kupić samochody dostawcze , by ominąć wszystkie wymagania, jakie na przewoźników nakłada ustawa o transporcie drogowym. Przedsiębiorca, który realizuje przewozy samochodami o dmc do 3,5 tony, jest zwolniony z wielu obowiązków, które musi spełnić profesjonalny przewoźnik: jak choćby posiadanie licencji czy uiszczanie opłat za przejazd po drogach. Nie musi również zatrudniać zawodowych kierowców z odpowiednimi uprawnieniami, wystarczy posiadacz prawa jazdy kat B. I co bardzo istotne, jest zwolniony z obowiązku instalowania tachografów. W konsekwencji kierowca może jechać nawet i 24 godz. A przemęczony kierowca przeładowanego pojazdu sprawia, że takie pojazdy to jeżdżące trumny – mówi Joanna Rutkowska z organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska. Koszty prowadzenia działalności gospodarczej są więc nieporównywalne, a 500 zł mandatu wliczone jest w koszty. Przewożąc towary w nadmiarze i przekraczając ładowność przedsiębiorcy, i tak wychodzą na swoje. Bardziej niż mandat dotkliwy jest obowiązek rozładowania auta do dopuszczalnej masy i konieczność wysłania dodatkowego pojazdu w celu załadowania nadmiaru towaru. Dlatego branża transportowa od lat postuluje, by kara za przeważenia wynosiła 8 tys. zł, czyli tyle ile wynosi kara za prowadzenie działalności transportowej bez zezwolenia. Dopiero wtedy będzie możliwa realna walka z szarą strefą. Wprowadzenie jednak tak wysokich sankcji bez zmiany ich adresata byłoby niesprawiedliwe. Dlatego rozważane jest przeniesienie odpowiedzialności z kierującego na posiadacza pojazdu. Znaczące zwiększenie sankcji dla kierującego byłoby daleko niesprawiedliwe, bo często kierowca jest tylko pracownikiem wykonującym polecenia i nieponoszącym de facto odpowiedzialności za przeładowanie. Wymiar i ciężar odpowiedzialności powinny spoczywać na przedsiębiorcy – słyszymy w ITD. W tej chwili jednak ani kwestia wysokości sankcji, reżimu odpowiedzialności za naruszenie przepisów (wykroczeniowy jak obecnie czy administracyjny), ani też adresata sankcji (kierujący czy posiadacz pojazdu) nie zostały przesądzone w procedowanym projekcie. Wszystkie te plany, zarówno inspekcji, jak i Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, może jednak pokrzyżować Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. MSWiA przygotowało bowiem projekt, zgodnie z którym ITD ma zostać rozwiązana. Projekt jest po konsultacjach wewnątrzresortowych i będzie omawiany przez Zespół ds. Programowania Prac Rządu – informuje biuro prasowe MSWiA. Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa, zapewnia jednak, że inspekcja nadal będzie realizować zadania, do których została powołana. (gazetaprawna.pl)
Najnowsze komentarze